23 stycznia 2009

Mieszkanie dla małego człowieka

Gdy myślę o mieszkaniu dla małego dziecka od razu w wyobraźni rysuje się mi miły różowy lub niebieski pokoik z kołyską, przewijaczkiem, stosem przytulanek, karuzelką zwisającymi z sufitu, poduszeczkami i edukacyjną matą... Jednak doświadczenie, które dane jest mi zdobywać każdego dnia skłoniło mnie do poruszenia tu jeszcze kilku innych ważnych kwestii.

Jak wygląda mieszkanie dla dużego, w sensie dorosłego, człowieka, mniej więcej się orientujemy... Dorosły człowiek urządza sobie takie mieszkanie i siada zadowolony w fotelu wdychając zapach ciasteczek, które pieką się właśnie w piekarniku… mmmm….jest miło i przytulnie, aż do chwili, gdy spod fotela nie usłyszy charakterystycznego człapania małych łapek… to właśnie mały, ośmiomiesięczny człowiek biegnie na czworaczkach, by pooglądać sobie włączoną kuchenkę, pokręcić kurkami i postukać paluszkiem w elektroniczny zegar.

Mały człowiek wyrośnie niedługo z tej fascynacji, ale do tego czasu uważać trzeba, by się nie poparzył, nie przewrócił, nie skaleczył itd. a myśli, jakie nachodzą młode mamy (i wyobraźnia, która działa w tym czasie nad wyraz sprawnie) sugerują, by wszelkie niebezpieczeństwa maskować, przesuwać, oddalać i odwlekać.

Otóż tak się prze szczęśliwie składa, że Autor tego Bloga sam jest młodą mamą i wie doskonale, jakie myśli się rodzą i jak wyobraźnia działa oraz codziennie natyka się na rzeczy, które chciałby, by znajdowały się w danym momencie przynajmniej o 100 cm wyżej…

Kolega po fachu spytał mnie niecały rok temu, czy jako mama architekt postrzegam świat w jakiś szczególny sposób. Hmmm… nie da się temu zaprzeczyć - Jako mama architekt nie mogę oprzeć się pokusie przeprojektowywania na każdym kroku swojego mieszkania, by stawało się ono coraz bardziej bezpieczne dla „małego człowieka”.
I tak kamyczek do kamyczka uzbierałam już sobie całkiem pokaźny stosik tak zwanych „dobrych rad”, czyli czego to ja nie zrobię, jeśli będę na nowo urządzać mieszkanie:

o Kuchenka – nad blatem, tak by małe paluszki nie mogły dosięgnąć drzwiczek

oo Kable – im więcej czarnego spaghetti jest ukryte, tym lepiej

ooo Pralka – z programatorem ignorującym majstrującego przy niej szkraba…

oooo Sprzęt audio-video – wysoko, wysoko, wysoko! i piloty też!

ooooo Szuflady przycinają paluszki – czy ktoś ma na to jakiś sposób?

oooooo Szklane tafle i ostre kanty – bardzo niebezpieczne szklane stoliki

Jednocześnie chciałabym polecić tym czytelnikom, którzy planują remont gruntowny umieszczanie włączników do światła nie na wysokości ramienia jak to się zwykło u nas w Polsce robić, ale skorzystanie ze wzorca choćby hiszpańskiego i usytuowanie ich znacznie niżej - na wysokości opuszczonej dłoni (około 85cm od podłogi). To bardzo wygodne i w dalszej perspektywie oszczędne i ekologiczne. Już 1,5 roczne dziecko ucząc się na przykładzie rodziców będzie gasić światło wychodząc ze swojego pokoju. Natomiast dziecko w wieku przedszkolnym będzie całkowicie samodzielnie korzystać z toalety (nie będzie problemu, że pstryczek jest za wysoko i nie może samo zapalić światła w łazience).

0 komentarze:

Prześlij komentarz